
Bezspoilerowa recenzja “Pitbull. Ostatni Pies”
Może nie jestem szczególnym fanem Władysława Pasikowskiego, ale jego twórczość towarzyszy mi od najmłodszych lat. Za dzieciaka widziałem kątem oka jego "Psy", czy "Operację Samum", bo rodzice zabraniali mi oglądać tego typu filmy. "Psy" obejrzałem pierwszy raz dopiero w gimnazjum (2003 rok) i wówczas niewiele z niego zrozumiałem, gdyż wtedy nie interesowałem się polityką. Potrafiłem jednak docenić dobre teksty (ach te czasy gimnazjum i krótkie pliki mp3 z bluzgami z polskich filmów...) i sprawnie nakręcony obraz. Mijały lata, a ja zdążyłem obejrzeć po dwa razy obie części "Psów" i "Operację Samum". O ile dylogia mi się podobała, o tyle produkcja z 1999 roku już mniej i raczej nie planuję sobie jej odświeżać.
W 2013 roku siedziałem w Anglii i któregoś dnia po pracy obczaiłem zapowiedź "Jack Strong". Obejrzałem go po raz pierwszy, drugi, trzeci... Nie znam chyba lepszego trailera polskiej produkcji. Po raz pierwszy mogłem uczciwie powiedzieć "No kur**, w końcu mamy reżysera, który potrafi zrobić film w iście holiłudzkim stylu!". Efekt końcowy był równie udany, co zapowiedź. Aktorzy dostali odpowiednie linie dialogowe oraz zostali odpowiednio "ustawieni" przez reżysera. Marcin Dorociński, Oleg Maslennikov, Maja Ostaszewska Patrick Wilson i Dimitri Bilov - każdy z nich spisał się w powierzonej im roli. Dorociński nie ma powodów do wstydu przed swoimi zagranicznymi odpowiednikami, którzy dobrze czują się w rolach zimnokrwistych skurwieli. Pomiędzy nim a jego żoną było czuć dobrą chemię, co w dużej mierze wynika z autentycznej gry aktorskiej Mai Ostaszewskiej. Przedstawienie Rosjan z kolei to światowa klasa, jak w czwartej części "Rocky'ego". To zimno, brutalność, odczuwalna aura imperium zła, zarówno od postaci, jak i "czerwonych" instytucji. Dodajmy do tego przepiękne zdjęcia, solidne sceny akcji, pościgu (chyba najlepsza w historii rodzimego kina) i mamy b. dobry film.
Jak wypada "PitBull. Ostatni Pies"? To kolejny dobry film, aczkolwiek ma parę średnio przeszkadzających wad. Wydaje mi się również, że jest nieco słabszy od "Jack Strong", głównie przez swoją drugą połowę. Nie znam poprzednich epizodów tego cyklu, więc nie wiem jak ta łączy się z resztą, ale nie przeszkadzało mi to w załapaniu wszystkich wątków. Fabuła skupia się na śledztwie w związku z zabójstwem gliniarza. Formuje się grupa policjantów, która ma za zadanie zinfiltrować zorganizowaną grupę przestępczą i schwytać sprawców. Jak sami widzicie, nie jest ona szczególnie oryginalna, ale sama produkcja jest w większości wykonana na tyle dobrze, że łagodzi te problemy. Mówię w większości, bo o ile trudno mi cokolwiek zarzucić pierwszej połowie filmu, o tyle druga cierpi na mniej naturalne tempo. A mówiąc konkretniej - wątki pojawiają się w nagły sposób, są rozwijane zbyt szybko i trochę po macoszemu, a ich rozwiązanie nie zawsze jest satysfakcjonujące. Za pierwszym seansem trochę mi to zgrzytało, ale gdy obejrzałem "Pitbulla" po raz drugi to naprawdę zaczęło mnie to kłuć w oczy.
Na szczęście nadrabiają postacie, które zostały bardzo dobrze obsadzone. Patty Jenkins wyciągnęła z Gal Gadot aktorkę, a Pasikowski postawił Dodę w odpowiednim miejscu, napisał jej adekwatne dialogi i po paru radach dał jej grać. Pozwolę sobie wykorzystać cytat mojej kumpeli z naszej rozmowy - "Oglądając film nie widziałam krzykliwej piosenkarki, a po prostu dobrą aktorkę". Rozwój jej wątku może co prawda się wydawać trochę dziwny, czy nienaturalny, ale moim zdaniem jej sytuacja nie jest taka niemożliwa do zaistnienia. Po prostu była w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. W pełni naturalne wypadli natomiast policjanci - zarówno ci z specsłużb, zwykli klawisze, jak również ci których widzimy najczęściej. Najlepiej z nich zagrał Dorociński w roli Despero. Jak zwykle świetnie wypadł jako relatywnie spokojny człowiek, który momentalnie potrafi się zmienić w niebezpiecznego sukinkota. Zawsze wie co i kiedy trzeba zrobić, nawet jeśli czasem musi nieco nagiąć zasady dla powodzenia misji. Trudno mi cokolwiek zarzucić jego roli, a sceny z nim oglądało mi się z przyjemnością. Część zespołu to klasyka polskiego kina - trudno nie kojarzyć Krzysztofa "Metyla" Stroińskiego, czy Mariana "Komendanta" Dziędziela. Na pochwały zasłużył również Cezary Pazura, który potwierdza tezę, że aktorzy komediowi są często utalentowani i bardziej ekspresyjni. Zachowuje się jak samiec alfa, który do wszystkiego doszedł sam i wie, na co może sobie pozwolić. Gawron nie przemęcza się za bardzo i wykorzystuje podległych mu ludzi trochę jak służących, traktując ich niekiedy z zauważalną stylową wyższością.
Największe wrażenie zrobiła na mnie początkowa scena. "Wymiana uprzejmości" przez Dorocińskiego i Rosjanina z FSB, a następnie seria w rosyjską ruletkę przypadła mi nawet bardziej do gustu niż akcja na autostradzie. Szanuję Pasikowskiego za to, że ktoś w końcu przedstawił polską policję w dobrych barwach, a nie jako bandę bezmyślnych dzbanów. Nie jesteśmy co prawda w czołówce światowych jednostek policyjnych, ale można śmiało powiedzieć, że zaliczamy się do tej lepszej połowy i bynajmniej nie okupujemy w niej dolnych pozycji. Spodobała mi się krótka sekwencja, jak policjant błyskawicznie wyciąga rejestrator w pewnym momencie - widać, że jest dużo prawdy w słowach niektórych, że ludzie są solidnie przygotowani na różne okazje. Widać, że reżyser albo interesuje się tematem albo zrobił całkiem udany research. Kończąc temat ulubionych scen, to nie można nie wspomnieć o strzelaninach. Nie znam ich zbyt wielu, bo nie oglądam takich seriali i filmów, więc nie mam porównania, ale wypadły raczej dobrze. Są one ładnie, przejrzyście nakręcone i odpowiednio intensywne. Szczególnie podobały mi się te pomiędzy gangsterami, bo były ciekawiej przemyślane.
Reasumując - nie jest to obraz, który należy do czołówki najlepszych polskich filmów, ale zdecydowanie znajduje się w tym lepszym towarzystwie. Jest to sprawnie nakręcona, rzemieślnicza produkcja, którą można obejrzeć po 2,3 razy i za każdym razem bawić się równie dobrze. Oceniam najnowszego "Pitbulla" na +7/10.
Comments