Podsumowanie końcówki Vinland Sagi/mini recenzja.

Dłuższej recenzji raczej nie napiszę. Co najwyżej ograniczę się do dłuższej opinii (o ile w ogóle), jak sobie przemyślę to na spokojnie. Nie będę w niej ukrywał spoilerów, których nie chciałem w tym wpisie poruszać.

W końcu skończyłem "Vinland Sagę" i z czystym sumieniem mogę ją polecić każdemu, kto nie ogląda anime, ale podobali mu się "Wikingowie". VS ma taki sam feeling, podobną fabułę serial, tyle że na sterydach. Niektóre postacie odwalają trochę motywy z Dragon Balla (2.5 metrowy drab nabijający na włócznię 3-4 typów, którą cisnął z góry, gdzie dzieliło go z 2-5 kilometrów od ofiar xD), ale jest ich na tyle mało, że można to przeżyć. Scenariusz i ciekawe postacie to wynagradzają, a sama historia w sumie nie musi być kontynuowana. Tzn. jasne, przydałoby się rozwinąć/dokończyć parę wątków, ale moim zdaniem historia mogłaby się w tym miejscu skończyć. Dwa najważniejsze wątki zostały rozwiązane, najważniejsze postacie osiągnęły swoje cele. No ale będzie sequel, to zobaczymy, jak autor to dalej pociągnie.

Dalej część spoilerowa, z ukryciem najmocniejszego zwrotu akcji. Spodziewałem się że król umrze, ale myślałem że odbędzie się to inaczej. Spodziewałem się że Askeladd, Canute i ludzie Thorkella zbrojnie przejmą władzę, a akcja będzie krwawsza. Pomyśliłem się na szczęście połowicznie, bo mimo choć zamach stanu był mniej efektowny niż zakładałem, to Askeladd zrobił efektowną rzeź. Gdyby był Wikingiem, to Odyn na pewno postawiłby go wśród swoich ulubieńców.

Gdyby, bo okazało się, że jest Angolem, czy tam Sasem. I bardzo dobrze, bo nadało to dodatkowego smaczku odrąbaniu głowy królowi i wybiciu jego wojów. Nigdy nie czułem takiej satysfkacji widząc Anglosasa, który mówi wprost innym narodom, że ich ludy są ch** warte, a poziom ich kultury i cywilizacji, plasuje się na poziomie świń. Odrazu w mojej głowie pojawiły się przypadki z historii, jak Anglicy, czy Niemcy przejawiali podobne zachowania, ale na dużo większą skalę. Tym razem jednak moje skojarzenia były pozytywne, bo blondyn ma pełne prawo do posiadania takich poglądów. Do wszystkiego (poza swoimi dobrymi genami od starego) doszedł ciężko pracując mózgiem i gołymi łapami.

Poza tym Canute już oficjalnie, jest moim uroczym chłopcem z anime. Taki mangowy Jared Leto - dziecięca buzi i szczenięce spojrzenie, które w kilka chwil może zmienić w takie, które będzie przerażać swoim chłodem i bezwzględnością. Zwłaszcza przy akompaniamencie równie stanowczych rozkazów. A, do twarzy mu z koroną :). Doskonale wyczytał, co zaszło między jego ojcem, a Askeladdem i zrobił dokładnie to, co kazałby mu zrobić jego doradca, gdyby mógł mówić. Thorkell i jego zachowani było dla mnie zaskakujące - nawet takie duże, nieokrzesane dziecko potrafi czasem zachować rzadką dla siebie powagę i mówić tak ważne rzeczy.

Mam nadzieję, że ich wątki zostaną przynajmniej dokończone w satysfakcjonujący sposób, bo słyszałem dużo złych rzeczy o kolejnych wydarzeniach. No nic, nawet jeśli drugi sezon będzie dla mnie mierny, to mam świetną bajkę o Normanach, do której jeszcze nie raz wrócę. Jeśli drugi sezon będzie taki zły, jak mówią niektórzy - trudno, przeżyje. Będzie smutno, ale nikt mi nie odbierze S1. Ode mnie 9/10 z serduszkiem, jedna z najlepszych bajek 2019.

Jak Thorkell przypierdoli, to nie ma że boli xD.