Gundam, z czym to się je?

Archiwalny tekst, tym razem mój poradnik o tym, jak oglądać popularną markę z wielkimi Robotami.

"Gundam" to jedna z moich ulubionych marek, jeśli idzie o mangę i anime. Nie widziałem co prawda chyba nawet połowy tworów z nią związanych, ale znam je na tyle dobrze, by w miarę swobodnie poruszać się w ich obrębie. Skupiłem się głównie na Universal Century, jedynie "podlizując" resztę światów (w większości przypadków dość szybko przerywając oglądanie). Być może dalej jest lepiej i odpuściłem zbyt szybko, ale moje ukochane UC, zaintrygowało mnie już od początku. Pomimo pierwszych 3 filmów kompilacyjnych, które strasznie źle się zestarzały (no w sumie poza ostatnią, ta jest już sporo lepsza, głównie ze względu na jakość materiału źródłowego), to "Gundam Zeta", "Gundam Unicron", "Char's Counterattack" wypadają naprawdę dobrze (celowo nie wspominam o słabej serii z podwójnym Z), a od paru lat również "Gundam the Origin". "Gundam Seed", świat znany z Winga, "Turn A" (co prawda to podobno to samo uniwersum, ale jego akcja dzieje się tysiące lat po wydarzeniach znanych nam z Zety) itd. praktycznie do mnie nie przemówiły, aczkolwiek nie wykluczam, że "kiedyś tam" może się z tym zaznajomię. A już na pewno obejrzę kiedyś "Turn A", który ma przepiękną ścieżkę dźwiękową, zaś sam ending do dziś przyprawia mnie o gęsią skórkę.

Ten poradnik będzie się więc opierał przede wszystkim na Universal Century, które poznałem najlepiej ze wszystkich. Poza tym warto dodać, że w internecie znajdziecie dużo lepsze poradniki, ale postaram się dorzucić również swoją "cegiełkę". Jak to często mówią chłopaki z Comics Weekly (tylko w odniesieniu do komiksów) nie jest tak trudno, jakby się mogło wydawać. Uniwersa nie są ze sobą powiązane (poza tym, że w praktycznie każdym Gundamie musi być jakaś "odmiana" Chara), więc nie musimy spędzić kilkudziesięciu godzin na zapoznaniu się z fabułą. Ot wybieramy świat, którym nam najbardziej wpadł w oko i zaczynamy oglądać anime z tego uniwersum. Możemy oglądać albo chronologicznie (od początku do końca) albo po datach powstania (od najstarszych, po najnowsze). Każdy sposób ma swoich amatorów, ja zasadniczo preferuję ten pierwszy, by wszystko sobie w miarę ułożyć w głowie. W internecie bez problemu odnajdziecie strony, memy etc. które rzucają konkretnymi nazwami anime. Weźcie tylko pod uwagę, że niektóre tytuły są na tyle stare, że być może nie znajdziemy ich w ogóle w sieci.

Gundamy to specjalne mechy. Wyjątkowo wytrzymałe (nie wiem, jak jest w innych uniwersach, ale w "Gundam Wing" zniszczyło je dopiero Słońce), zwrotne, silne, wszechstronne, znacząco przewyższające możliwości szeregowych Zaku (najpowszechniejszy bitewny model Mobile Suitów) przeciwników. Coś jak nie wiem, czołgi francuskie z 2 WŚ (a mieli wówczas podobno najlepszy sprzęt wojskowy na świecie) w porównaniu do popularnych Brytyjskich z czasów pierwszej światowej. Generalnie posiadacz Gundama ma o wiele większe możliwości niż pilot Mobile Suit, choć Ramba Ral, czy Char Aznable (ten miał łatwiej, ze względu na maszynę wykonaną na "specjalne zamówienie" z podkręconymi parametrami) i jak łatwo się można domyślić, posiadają go ważne dla fabuły postacie. A skoro o niej mowa, Gundamy niezależnie od różnic skupiają się na: pokazywaniu kosmosu, mechach, wojnach między koloniami, a "matką Ziemią" (takie tam oczko do historii). Gundamy również dość często pokazują te złe strony wojen i niekiedy miewają nawet nieco pacyfistyczne przesłanie (choć daleko tu do "Legend of Galactic Heroes"). Jeżeli nie jarają Was te motywy, to z góry odradzam oglądanie. Jeżeli jednak przekonacie się i dojdziecie do serii "Zeta, to czekają Was naprawdę miłe chwile.

Jeżeli jesteście hardkorami i nie straszne Wam archaiczne, przestarzałe animacje, które oglądacie tylko po to, by mieć rozeznanie w uniwersum (oglądanie odcinków jest jeszcze mozolniejsze w odbiorze), to "polecam" zacząć od pierwszych trzech kinówek kompilacyjnych (odpowiednio - "Mobile Suit Gundam I", "Mobile Suit Gundam II: Soldiers of Sorrow" i "Mobile Suit Gundam III: Encounters in Space"). Tak jak odradzam oglądanie wszystkich trzech, tak tę ostatnią polecam obejrzeć w celach porównawczych. Niesamowity klimat starych anime, magiczna moc kreskówek z tamtych czasów, które oglądałem masowo małym dzieckiem będąc. Tylko bardziej dla starszych widzów (są cycki! xD). Końcowy motyw muzyczny Encounters grany przez p. Daisuke Inoue, to jeden z moich ulubionych kawałków w ogóle w anime. Świetnie komponuje się z finałem historii. Z tego, co pamiętam, to poprawili to i owo, w kwestii aspektów technicznych względem pierwszej serii telewizyjnej. Jeśli wolicie drogę na skróty, mega przyjemną, wzruszającą, zabawną, klimatyczną oraz generalnie mówiącą z grubsza to samo, to seria OAV-ek jest definitywnie dla Was! W końcu pozbyłem się problemu, że muszę celowo i dość niechętnie polecać w/w filmy. Dzięki serii the Origin można bardzo lekko wejść w świat Gundama i pójść na skróty, zamiast męczyć się z pierwszą serią. Kończąc temat filmów kinowych, nie polecam tych z "Gundam Zeta". Są zdecydowanie gorsze niż seria telewizyjna, a techniczne łaty, sceny które uzupełniają różne ubytki są na poziomie najsłabszych momentów w "DBKai", więc generalnie nie warto.

Zaraz po pierwszej serii/trzech kinówkach/the Origin warto zahaczyć o "Mobile Suit Gundam 0080: War in the Pocket" (niektórzy zalecają obejrzeć to najpierw, ja jednak nie podzielam tego poglądu). 6 odcinków OVA, które są dobrym dopełnieniem opowieści. Kolejna bajka, która budzi we mnie młodego dzieciaka (a w szczególności opening w połączeniu z kreską i "klasyczną" animacją) i czuję się jakbym był prawie o 20 lat młodszy (chodzi mi o klimat tamtych lat, "Mobile Suit Gundam 0080: War in the Pocket" widziałem z 8 lat temu).

Kolejna seria w kolejce, to "Mobile Suit Gundam 0083: Stardust Memory". Nie widziałem tej 13 odcinkowej serii OVA, ale planuję w 2018 roku nadrobić zaległości. Wg mojego kumpla, który wprowadzał mnie w "Universal Century" nie była ona na tyle dobra, by warto było o nią zahaczać (piszę to z perspektywy kogoś, kto chciał w miarę szybko i dogłębnie wgryźć się w temat).

Następny przystanek, to "Gundam Zeta", przy którym zatrzymam się na nieco dłuższą chwilę. Kiedyś napisałem, że gdybym miał subiektywnie wybierać moją najlepszą serię z mechami/robotami, to wybrałbym "Evangeliona" (choć "RahXephon" jest lepiej przedstawionym, niemalże tym samym pomysłem), jeśli chodzi jednak o "obiektywne" kryteria (wiecie, wyciszenie emocji, porównanie bez wcześniejszych uprzedzeń, patrząc głównie na aspekty techniczne i scenariusz), to postawiłbym właśnie na Zetę. Nie dość, że nawet dziś nie wygląda źle (co parę lat przeglądam sobie niektóre odcinki i anime naprawdę dobrze znosi próbę czasu), to jeszcze te postacie... Four jako protoplasta archetypu postaci "emo dziewczyny, która tłumi swoje uczucia", czyli np. Rei Ayanami z Evangeliona (ale w osobie "młodej mamuśki", coś jak Misato Katsuragi, również z NGE), starszy, bardziej stonowany Char Aznable, Amuro Ray, który również dojrzał albo Haman Karn (uroczo pokazali pod koniec serii, że ma straszną chcicę na blondwłosego drania. Nie jest to produkcja perfekcyjna. Ma kilka wad, ale dla mnie są średnio istotne. Zeta, podobnie jak "Hajime no Ippo: New Challenger", jest moim zdaniem jednym z najlepszych sequeli w historii anime.

Po tak wspaniałej kontynuacji dostaliśmy "Gundam ZZ", które było dość kiepskie. Widziałem co prawda tylko kilka pierwszych odcinków. To nie było to samo, a opinie kumpli nie były zbyt zachęcające. Podobno anime miało się nieco inaczej potoczyć, ale międzyczasie Tomino (twórca marki "Gundam") dostał "zielone światło" na świetny "Char's Counterattack", przez co główne pomysły zaczęły iść do filmu kinowego. Z tego, co wiem, to znajomość serii o podtytule "ZZ" nie jest konieczna do czerpania pełnej przyjemności z "Char's Counterattack", więc zalecam ominięcie tej pozycji. Jedyne, co mi się w ZZ spodobało, to drugi opening od Jun Hiroe. Jeśli chodzi o sam film, to ten doskonale zamyka wątek pomiędzy Amuro Ray'em, a Charem i dostajemy odpowiedź na jedno z najstarszych pytań serii - kto jest lepszym pilotem. Ta, rzecz jasna, nie usatysfakcjonowała wielu fanów. Niemniej jednak sam obraz warto obejrzeć przynajmniej dla samego wykonania.

Kolejna seria, to znowu OVA, tym razem nazywa się "Mobile Suit Gundam Unicorn". 7 odcinków, całkiem fajne, choć jak dla mnie bez szału. Aczkolwiek Full Frontal ma zajebistego mecha, a jego motyw muzyczny to czysta epickość.

Dalej w kolejności są: "Mobile Suit Gundam F91", "Mobile Suit Victory Gundam", "Gundam: G no Reconguista" i "Turn A Gundam", tych jednak niestety nie widziałem, więc podałem Wam jedynie kolejność oglądania.

To tyle ode mnie, jeśli macie jakieś pytania odnośnie tej marki, pytajcie. Postaram się odpowiedzieć na każde z nich ;)!