Moja krótka opinia o "Sezonie Burz"
W końcu skończyłem czytać. "Sezon Burz" to najsłabsza książka o Geralcie. Na szczęście druga połowa jest zauważalnie lepsza i dzieją się w niej ciekawsze rzeczy, a przede wszystkim - jest mniej tych kiepskich i odrzucających wątków. Mówię tu o tych masywnych, umięśnionych kobietach, które żarły fasolę, nudnych fragmentach dotyczących królestwa Kerack i nudnych scen z czarodziejami. Gdyby nie przyjemne sceny z Koral (zabierzcie Yenkę i niech jej rolę zastąpi rudowłosa!) i walka w domu tego Trollo-ogra, to może nawet rzuciłbym czytanie. Tzn. pewnie by tak nie było, bo nie lubię nie kończyć tego, co już zacząłem, ale "Sezon Burz" zaczął mnie drażnić coraz bardziej.
Podobała mi się finałowa akcja na ślubie - nie ciągnęło się, Sapkowski nie rozwiązał tego w najprostszy możliwy sposób - fajnie. To samo mogę powiedzieć o walkach, choć nie zapadły mi one w pamięci tak, jak walki z poprzednich tomów (walka z wampirem, czy solówki z Vilgefortzem lub udział w bitwie z tą królową, która potem pasowała Geralta i Cahira na rycerzy). Niemniej zawsze z przyjemnością czytam, jak Geralt rozwala komuś łeb i wbicie kości w mózg było piękne <3. Opis reakcji ciała pobitego również, mocno w klimacie starych książek. Spodziewałem się, że wątek z domem aukcyjnym będzie trochę bardziej rozbudowany, przynajmniej tak jak w "Serce z Kamienia", a tu parę kartek i po sprawie. Słabo, CDP-y zrobiły to nieporównywalnie lepiej.
No i nie mam chyba nic więcej do napisania - nieźle się czytało, ale czułem się podobnie jak przy "Pani Jeziora". W sensie, jakby za książkę odpowiadał ktoś, kto inspiruje się Sapkowskim, a nie sam autor tego świata. O ile ten sekretny sztylet Geralta, o którym nie wspominał za dużo we wcześniejszych tomach (o ile w ogóle?) był jeszcze spoko, o tyle rzucanie co chwilę znaku Aard było trochę xD.
Żałuję trochę, że nie rozwinęli rasy tych uber lisic, co mogą wywoływać iluzje o mocy uber-czarodziejów. Ciekawa i wymyślna rasa, obstawiam że to poziom wampirów, może nawet trochę silniejsza niż wampiry niższego rzędu.
Sapkowski to ma łeb, najpierw Jednorożce na szczycie najsilniejszych istot we wszechświecie, pod nimi Elficcy naziści, a kilkanaście pozycji niżej są Aguary. Elfy-mutanty z potężną magią xD. Chciałbym zobaczyć walkę maksymalnie wku*wionej Aguary z Vilgefortzem, jestem ciekaw, jakby sobie poradził mag i czy Lisica miałaby jakieś szanse.
Comments