Moje oczekiwania wobec serialowego “Wiedźmina”

UWAGA!!! W tekście znajduje się kilka spoilerów z 1 i 2 tomu sagi oraz troszkę zdradzam, co się dzieje w późniejszych tomach. Nie ma tego wiele, ale jeśli zależy Ci na czystych wrażeniach, a nie czytałeś książki, to lepiej przeczytaj ten tekst po obejrzeniu 8 odcinków. Miłego czytania.

Z okazji zbliżającej się premiery Netflixowego "Wiedźmina", postanowiłem odświeżyć sobie 1 i 2 tom, którymi twórcy inspirowali się najbardziej przy tworzeniu 1 sezonu. Co prawda nie czytałem książek tak dawno temu, ale przez grę i newsy dotyczące serialu, to wszystko mi się zlało w jedną całość, a o paru opowiadaniach zapomniałem (np. większość tego z Renfri), więc musiałem je sobie odświeżyć.

Jeśli chodzi o moje ogólne oczekiwania wobec serialu, to staram się przesadnie nie jarać. Tak, wiem, tak średnio się to łączy z moimi reakcjami na fp, czy moim entuzjazmem na grupce, ale to bardziej wynika z tego że trudno mi wyważyć emocje (albo reaguję zbyt pozytywnie albo nazbyt negatywnie). Zbyt wiele razy miałem zawyżone oczekiwania, co kończyło się albo szybką zmianą zdania albo kacem moralnym z powodu zbłaźnienia się. Nie lubię, gdy zmienia się kolor skóry u ważnych postaci, ale w przypadku postaci z 3 planu, jak Fringilla Vigo, to mogę na to machnąć ręką. Jedynie będę miał lekki cringe, jak będą adaptowali ostatni tom “Wiedźmina”, bo nie wyobrażam sobie tej aktorki w łóżkowych sytuacjach xD. Jednakże poza kilkoma drobnostkami i bezsensownymi zbrojami Nilfgaardczyków, to chyba nie mam większych powodów do obaw. Generalnie to by mi nawet aż tak nie przeszkadzało, gdyby nie nielogiczne tłumaczenia twórców. Z tego, co czytałem komentarze ludzi ogarniających temat wykuwania broni, zbroi etc. to ich argumenty nie mają sensu. Skoro w zamyśle twórców Nilfgaardczycy mają armię na zasadzie masy taniego wojska (ZSSR z czasów 2 WŚ, Chiny z okresu 2 WŚ, Litwini, gdy szliśmy razem na Krzyżaków, Zergi ze "StarCrafta"), to sensowniej byłoby dać im jakieś skórzane zbroje, czy nawet grubsze skóry niż marnować czas i metal na pancerz, który wygląda w sumie niewiele skuteczniej. Skoro zdobywają kraj po kraju, to każdy woj stopniowo będzie sobie składał rynsztunek, zbierając sprzęt z pobojowisk. Nie wiem, jak było po XVI wieku, ale zbroję wyrabiało się 20-40 lat (obróbka metalu, wysokie koszty surowca, nie było dużo dobrego materiału itd.), była potwornie droga (można było za nią kupić dużo - wieś albo kilka wsi, nie pomnę czy z pełnym wyposażeniem), więc logicznym jest, że tylko nieliczni mogli sobie na nią pozwolić/ Poza tym zmiany mi nie przeszkadzają, bo wiedziałem że do nich dojdzie i spodziewałem się, że nie ze wszystkich będę zadowolony. Nastawiałem się na coś coś gorszego i jeśli po ostatnim odcinku będę mógł wystawić mocne 8/10 z czystym sumieniem, to mogę powiedzieć, że moje oczekiwania zostały spełnione.

Jeśli chodzi o postacie, to póki co nie mam powodów do zmartwień. Mimo moich niewielkich narzekań na casting, to widzę postacie, które znam z książek. Z całym szacunkiem dla p. Zbigniewa Zamachowskiego i jego umiejętności aktorskich, ale to nie był Jaskier z książki. Przypominał go, ale był za małym kobieciarzem i przede wszystkim był za stary. Ten Netflixowy, mimo że niewiele go wiedzieliśmy i słyszeliśmy (jego ballada jest IMO taka sobie, zbyt byle jaka), to sprawia wrażenie dobrze dobranego. W przypadku Yen twórcy mogą bez problemu uzasadnić zmiany - jako czarodziejka może dowolnie zmienić swój wygląd lub w ostateczności rzucić mocną iluzję, której zwykły człowiek nie dostrzeże. No chyba, że założą Yen amulet z dwimerytu, to wtedy nie może w ogóle używać magii. Po jej filmiku promocyjnym porzuciłem sporo wątpliwości. Jej retrospekcje, jak i ogólne przedstawienie początku wielu kandydatek na czarodziejki, to są sceny, które z książek. Sapkowski nie poświęcił temu co prawda dużo miejsca, ale dostatecznie wyraźnie nakreślił jej przeszłość, jak i trening czarodziejek, by sobie to z grubsza wyobrazić. Wygląda na to, że twórcy to b. dobrze przenieśli na język filmu - zgodnie z intencją, z jaką pisał to Sapkowski. Wtedy były inne czasy, jak człowiek miał pecha i urodził się za bardzo upośledzony cieleśnie lub intelektualnie i nie był w stanie na siebie zarobić, to reszta miała go w rzyci. Nawet rodzina wywalała i to niekoniecznie w sytuacji, gdy naprawdę było biednie, chudo i "redukowało się koszty utrzymania domu", że tak delikatnie powiem. Dlatego oddawano dzieci z biednych domów lub te skrzywdzone już na starcie do magików. Tam mieli szansę się wybić, o ile przeżyli i zaliczyli niezwykle wyczerpujący trening. Dzieciom z normalnych domów byłoby ciężko, bo już się przyzwyczaiły do relatywnych wygód i się są przyzwyczajone do aż takich poświęceń.

Ciri wypadła spoko, choć uważam, że lepiej wyglądała na zdjęciach. W sensie w ruchu nie wygląda jak Cirilla z moich wyobrażeń, ale może z dźwiękiem i przy pełnych sekwencjach zmienię zdanie. Poza tym nie mam nic do zarzucenia - z grubsza wygląda jak Ciri, zachowuje się jak ona, lubi być niepokorna i musi mieć bat nad sobą, co zostało pokazane, gdy Calanthe ją lekko ochrzaniała. W kwestii Henry'ego Cavilla nie mam w sumie nic nowego do napisania. Od początku, z różnym natężeniem, ale przy wielu okazjach pisałem, że nie jest to Geralt moich marzeń. Narzekałem, że jest trochę za bardzo dopakowany (w książkach nie był mały i miał trochę pary w łapach, ale bez przesady xD), że włosy wyglądają nazbyt sztuczne, ale nie ma co narzekać, bo mogło być dużo gorzej. Henry to dobry aktor i przede wszystkim nerd, któremu gry i książki sprawiły mnóstwo zabawy. Jego ekscytacja raczej nie była udawana i mówił z autentyczną radością o swoich ulubionych fragmentach, czy bohaterach. Najwyżej w drugim sezonie sypną trochę hajsem i poprawią perukę. Byłbym zapomniał, jest jeszcze Cahir. Uważam jego wybór za castingowy strzał w dziesiątkę. Już się nie mogę doczekać jego akcji na wyspie Thanedd i jego udziału w dalszej fabule. Wygląda odpowiednio - nie jest suchoklatesem, umie groźnie wyglądać i jeśli będzie ciął mieczem równie dobrze, to nie powinienem mieć powodów do narzekań. Widać, że płynie w jego żyłach trochę elfiej krwi, a sceny z koszmarów wyglądają jak w książce - są mocno przerysowane i krzykliwe, jak to widziane z perspektywy dziecka.

Sam co prawda jestem zbyt mało obeznany w temacie, ale już jako nastolatek słyszałem od paru hobbystów, że Sapkowski nie umie pisać walk na miecze. Jego ruchy są niepraktyczne w realnym starciu, przynajmniej te z większości pojedynków. Daruję sobie szczegóły, bo z mojej niewiedzy pewnie bym to pomieszał. Tak czy siak, to co wymyślił Sapek nada się na kilka fajnych walk w serialu. Np. Można pokazać walkę Yarpena i jego ziomków z naszymi bohaterami w opowiadaniu "Granica Możliwości". Są Zerrikanki, paru magów, doświadczeni wojownicy jak Geralt. Trochę magii, trochę bójek, parę fajnych scen no i Smok. Nie mogę się doczekać na starcie z Bruxią, Dżinem, akcję z Renfri, odmienienia Strzygi. Nie wiem, czy będzie starcie z wampirzycą w dworku lokalnego bandziora, ale pozostałe rzeczy zostały potwierdzone lub pokazane w zapowiedziach. Wątku z Dżinem, Strzygą czy Renfri raczej nie zmienią w drastyczny sposób, bo przesłanie książek Sapka dobrze pasuje do poglądów Netflixa. Co prawda już w jednym z materiałów widzieliśmy pewną zmianę - (Calanthe ruszyła do boju podczas inby w Cintrze z Jeżem), ale nie jest to niezgodne z jej charakterem. Lwica z Cintry to charakterna i twarda kobieta, by nie powiedzieć dosadniej - cyniczna, zimna i wyrachowana suka. Nie ogranicza się też do gadania i potrafi technicznie przypieprzyć mieczem w łeb. Nie dziwi więc jej udział w bójce podczas bankietu. Co więcej, Redzi świetnie przenieśli uniwersum Sapkowskiego, więc ludki od Netflixa mogą bez problemu spoglądać na wampiry, Geniuszy (Dżinów), bestii które są nadludzko potężne, jak saiyanie/nameczanie z np. "Dragon Ball". Z kolei mutantki lub przeklęte jak Renfri już wcześniej pojawiały na ekranach w przeróżnych formach, więc z tym nie powinni mieć problemu.

Pojedynek z Bruxią mógłby się bez problemu znaleźć w jakimś mangowym mordobiciu i pasuje do tego, co mogliśmy zobaczyć w "Krew i Wino". Wampirzyca mimo, że nie wygląda, to dysponuje taką siłą, że bez problemu mogłaby chwycić dużego chłopa i jebnąć nim o ścianę, jak workiem kartofli. Porusza się z olbrzymią prędkością, przez co Geralt musi wkładać dużo siły i samozaparcia w blokowanie jej ciosów. Najmniejszy błąd może skończyć się zdarciem skóry z gardła do żywego mięcha, jak przy walce ze Strzygą, w której Geralt opuścił gardę na pół sekundy. A o takowy nie trudno - wampirzyca nie dość, że porusza się szybko, to jeszcze może się zamienić w nietoperza, raczej nie tracąc przy tym swojej siły fizycznej. W grze potrafi stać się niewidzialna i strzelić wiązką energii kinetycznej na poziomie mocnego znaku Aard. Walki ze Strzygą nie ma co omawiać - jeśli nic o niej nie wiecie, to odpalcie sobie filmik z gry na YT - powie on ma więcej i lepiej niż ja. Wydaje mi się, że na koniec zostawią Dżina lub Smoka, gdyż mają potencjał na efektowny odcinek wieńczący sezon. Jest trochę śmiechu, są ciekawe sytuacje, które nadają się na finał, dostaniemy trochę informacji o świecie przedstawionym, co nas nakręci na kolejny sezon. A najlepsze rzeczy dopiero przed nami :).
Jak już wspomniałem kilkukrotnie, Sapkowski umie przedstawiać wydarzenia w łatwy do wyobrażenia sposób. Opisuje wszystko dość dosłownie i często można odnieść mylne wrażenie, że Sapek się na tym zna. Mylne, bo wystarczy wiedzieć na dany temat nieco więcej, by dostrzec, że nie ma o tym większego pojęcia, a jedynie trafnie opisuje, jak to działa. Powyższe słowa można jednak wrzucić do szafy, gdy mowa o większości rozdziałów/wątkach i w pokazywaniu ludzkich zachowań oraz relacji międzyrasowych. Umie również spojrzeć na wiele problemów z kilku perspektyw, trafnie w tym wskazując winy każdej strony sporu. Trudno byłoby mi też wymienić jakieś dzieło kultury, które pokazało te rzeczy tak dobrze, tj. nasze przeróżne zachowania i fobie, często wynikające z błędnych/głupich decyzji, nadużywanie dobroci, lekkomyślności przez złych ludzi i najzwyklejszą w świecie bezmyślną ciekawość. Bez zbytniego ubarwiania, czy dramatyzowania, nie popadając w przesadę w żadną ze stron. Nie raz się zaśmiałem, czasem z kogoś, a czasem z siebie, gdy Sapkowski celnie wbił komuś szpilę lub pokazał, jak ludzie potrafią łgać i manipulować, byleby tylko wyszło jak najlepiej dla nich (co robi każdy człowiek, świadomie lub nieświadomie). Przykłady: wg plotek rozpowszechnianych przez samych czarodziejów, do rzucania niektórych czarów konieczna jest krew dziewicy, ale tak naprawdę może być dowolna, to bez znaczenia. Albo inne plotki, rozpowiadane przez paplę Jaskra lub Geralta, jakoby dotykanie wiedźmińskich mieczy szkodziło na męskie gonady. Albo że nie można uwolnić wiedzy zgromadzonej przez magów (tudzież prostych sposobów na zabicie Smoka, czy innego potwora), bo jak lud się dowie, to faktycznie, część problemów zniknie, może nawet większość, ale pojawią się nowe (których może być jeszcze więcej + staną się trudniejsze w rozwiązaniu), a profesjonalne oprychy i czarodzieje stracą dobry zarobek. Sapkowski lubi pokazywać obie strony medalu, jak również pokazywać, jak również nasze ludzkie ograniczenia - wystarczy proste i chwytliwe tłumaczenie, które na pierwszy i drugi rzut oka wygląda sensownie i nie budzi zbytnich podejrzeń, by ludzie nie zadawali pytań. Bo po co głupio ryzykować i mieć potem do siebie pretensje.

Co więcej, umie odpowiednio epatować przemocą, nie popadając przy tym w chore bestialstwo (nie, nie uważam, by przesadził przy postaci Bonharta znanego z późniejszych tomów), jak również potrafi się nieźle wcielić w buty młodej nastolatki, czy wyemancypowanej czarodziejki. Zachowuje się tak, jak zachowywałaby się młoda dziewczynka w takich sytuacjach i vice versa w przypadku dojrzałych kobiet, mających siłę i pozycję. Momentami miałem podobne uczucia, jak podczas oglądania serialu z silną kobiecą bohaterką. Pisząc to, to już nie mogę się doczekać na odcinki z obradowaniami Loży. Fajnie będzie w końcu obejrzeć kobiety, które są silne i mają intrygujące charaktery. No i przede wszystkim chciałbym się pośmiać z tego, jak upijają się swoją wyższością nad mężczyznami, czasem trafnie nas przy tym podsumowując. Tak sobie pomyślałem, to "Beastars" chyba jedyny serial/film/twór kultury, jaki mógłbym porównać do "Wiedźmina" na tym polu. Żeby nie było, znam kilka tytułów (filmów i anime), które równie dobrze pokazują ludzką psychologię i tego typu tematy, ale żaden z nich nie pokazuje tego w taki sposób i z tej perspektywy. Jasne, saga Sapkowskiego i komiks Itagaki to zupełnie inne klimaty, ale chodzi o to, jak przedstawiają w prosty sposób, skomplikowane mechanizmy kierujące ludźmi i jak wyglądają relacje między ludźmi. Nie jest to może temat, którego nie przedstawimy nie mając bardzo sprawnego mózgu, ale te zagadnienia cechują się taką złożonością i zapętleniem, że trudno to zrobić dobrze i dokładnie, uwzględniając czynniki, które pośrednio wpływają na decyzje świadomych istot. Trudno to zrobić na dużą skalę, ale jak już komuś się uda, to wychodzi to zajebiście, jak w "Beastars" i Wieśku.

Jedną z bardziej widocznych zalet Sapka (przynajmniej dla mnie), jest umiejętność połączenia baśni dla dzieci z baśnią przeznaczoną dla dorosłych. Sprawnie je połączył z problemami i dylematami, z którymi ludzkość mierzy się od zawsze. Stworzył tym samym poważną opowieść, ale nie przesadnie nadętą, ale za to zabawną i różnorodną. Wbrew obiegowej opinii, Sapkowski czerpał z przeróżnych kultur i nie ograniczał się bynajmniej tylko do Europy. W jego książkach znajdziemy pewne rzeczy, które możemy kojarzyć z historii Indian, czy Japończyków. Fakt, słowiańskość stanowi istotną część jego świata, co widać po Temerii, Redanii i ich obywatelach (i ich małostkowości, czasem przaśności, cebulackosci i innymi cechami charakteryzującymi mieszkańców Europy środkowo-wschodniej), lecz większość opowiadań to dość uniwersalne i multikultorowe opowieści. No i tak po prawdzie mówiąc, to "Wiedźmin" bardziej by się zdał jako książka dla angielskiej, czy niemieckiej młodzieży, gdyż te klimaty są im bliższe. Nilfgaardczycy brzmią jak rasowi Niemcy, nawiązania kulturowe są im bliższe no i przede wszystkim same imiona bohaterów brzmią wybitnie niesłowiańsko.

Nim przejdę do podsumowania, to jeszcze parę zdań o baśniach, legendach i podaniach, o których nie napisałem za dużo, a wypadałoby. Wszakże to jedna z ważniejszych rzeczy dla uniwersum wykreowanego przez Sapkowskiego. Nie wykorzystuje ich za dużo, głównie czerpie z postaci lub wybiera sobie kilka motywów, którymi się bawi w swojej prozie. Znajdziemy tu odniesienia do Smoka Wawelskiego i dzielnego szewczyka, leczniczej mocy miłości, znajdzie się też miejsce na 7 krasnoludków. Z tych bardziej uniwersalnych przypowieści (które często mają swoje odpowiedniki w innych krajach), natrafimy na historię miłosną z serii "Piękna i Bestia" (albo "Piękny i Bestia" - patrz opowiadanie o Oczku i Syrenach). Tym miłosnym opowieściom bliżej do obrazu "Sen żony rybaka", czy nieugrzecznionych baśni braci Grimm, niżli ugrzecznionych bajeczek Disneya. 9-15 letnie dzieci (bez względu na płeć), z chwilą, gdy ich narządy rozpoczną produkować hormony, to zaczynają mieć swoje seksualne potrzeby, co Sapkowski świetnie to przedstawił na przykładzie Ciri, Pavetty, jej matki (która za młodu też lubiła seks) i dziewczyn wynajmowanych przez wilkołaka. Dziewczynki na początku bały się odmieńca, ale relatywnie szybko im się odmieniło, przez co były zwykle smutne pod koniec. Ot polubiły swojego wyjątkowego partnera, jego majętność i pokochały zwieńczenia miłosnych uniesień. Wyszło mu to równie zgrabnie także przy innych opowiadaniach. Np. w "Granicy Możliwości", Sapek fajnie się bawił legendą o dzielnym szewczyku, pokazując ją z perspektywy wieśniaków, zwykłych ludzi stojących z boku, czy profesjonalistów, którym zależy na podtrzymywaniu lub zniszczeniu jakieś legendy.

Zbierając powyższe akapity do kupy, liczę po prostu na dobre show. Im bliżej do premiery, tym mniej się obawiam, że będę mocno rozczarowany. Parę dni temu wywalili gościa odpowiedzialnego za dobór kostiumów do 1 sezonu, więc wydaje się, że trzymają rękę na pulsie. Nie żebym miał powody do narzekań poza zbrojami Nilfgaardu, ale po walnięciu takiego babola, to trudno oczekiwać innego losu. No sorry, ale to nie miało prawa się obronić xD. Zwłaszcza, że idealnie nadaje się do pewnego questa znanego fanom gier. I na nim skończę, a do tematu wrócę w piątek, tak koło 21-22, jak już machnę 3, 4 odcinki na raz.

A jakie są Wasze oczekiwania wobec serialu? Pozytywne, negatywne, środkowe? :P