Recenzja filmu “Logan”

Kolejna archiwalna recenzja, życzę udanej i słonecznej soboty :). Wieczorem może wrzucę jakieś newsy wraz z postem o książkach "Legend of the Galactic Heroes" :3. Cieszyłem się rano jak dziecko <3.

Mam być szczery? W ogóle nie czekałem na ten film. Po pierwszym trailerze przewidywałem, że to będzie kolejna klapa w tym temacie. Późniejsze, zwłaszcza ostatnie materiały wypuszczone tuż przed zniesieniem embarga na recenzje, coraz bardziej mnie do siebie przekonywały, lecz nadal nie byłem pewny, czy nie pożałuję pójścia do kina. Na moje nieszczęście, strasznie się pomyliłem i żałuję, że nie przyjąłem zaproszenia od kumpla na wspólny wypad. "Logan"to prawdopodobnie najlepszy film z super-bohaterami, jaki kiedykolwiek widziałem. Przez przysłowiową chwilę (czyt. parę dni po seansie) myślałem nawet, że jest to mój ulubiony. Po dłuższym namyśle jednak stwierdziłem, że bardziej jaram się "Guardians of the Galaxy" albo "Man of Steel" (tak, możecie już szykować stos za ten drugi przykład xD). Nie zmienia to jednak faktu, że obejrzałem produkcję, która mnie dość mocno poruszyła i wprowadziła w stan zadumy na kilka dni.

Jest to już trzecie podejście do solowego tematu o “Rosomaku”. Nie widziałem jego poprzednich filmów w całości. Głównie przez oceny, opinie znajomych, internautów, no i ten Deadpool z "zamkniętymi" ustami... Biedna gaduła, co oni z nim zrobili. Na całe szczęście pożegnanie z Patrickiem Stewartem i Hugh Jackmanem wyszło znakomicie. Wisienką na torcie jest kategoria wiekowa "+18". Jucha (popisali się kreatywnością przy niektórych krwawych scenach), ilość wykwintnie rzucanych "kurw", czy innych "faków" w wykonaniu podstarzałego, stetryczałego i schorowanego Xaviera. Opłaciło się też dorosłe podejście do widza, świetnie oddanie emocje gniewu i bezsilności w wykonaniu Charlesa, Laury, czy Logana. Cała trójka aktorów zasługuje na oklaski. A sam obraz, to po prostu dobra adaptacja komiksu dla starszych już fanów.

Z tego, co się zorientowałem (pozdrawiam Karol), to komiks "Old Man Logan" był główną inspiracją dla recenzowanego przeze mnie filmu. Twórcy czerpali również z "All New Wolverine" (chodzi o nieco podobny wątek, tylko z Laurą w roli głównej, która ratuje trzy dziewczynki). Moja styczność z papierowymi lub cyfrowymi komiksami jest niemal zerowa, ale z tego co czytałem, to fani są generalnie zadowoleni z interpretacji Logana w wykonaniu Hugh Jackamana. Nie dziwię się zresztą, Rosomak naprawdę pokazał "pazurki" w tym obrazie. Pojawiły się też klasyczne komiksy z X-Menami, które były naprawdę ciekawie przedstawione (w przeciwieństwie do fragmentów w trailerach, które wydawały mi się mocno-słabe) i ich istnienie miało sens. W trailerach wyglądały beznadziejnie, ale ich udział w samym filmie nabrał już sensu.

Jest to produkcja, którą mogę bez wahania polecić ludziom, nie mających jakiejkolwiek styczności z kinem super-bohaterskim lub nie było ono zbyt przyjemne. Twórcy dobrze podeszli do tematu, i choć nie wszystkie ich decyzje były dobre (zbyt długi wątek z tym nieudanym klonem Rosomaka albo troszeczkę rozwleczona końcówka filmu, przez co przy 2,3 fragmentach nieco się nudziłem), to wobec jego wielu zalet, te nieliczne minusy są naprawdę niewielkie. W tym czuć "duszę" i zaangażowanie nie tylko aktorów, ale i reżysera, który naprawdę dużo z nich wyciągnął i włożył sporo serca w swój produkt.. Postacie zachowują się jakby byli normalni, mają problemy i przemyślenia, które dotykają zwykłych ludzi, fabuła nie jest rozciągnięta na kilka produkcji i wraz z zakończeniem jej wątek jest zamknięty. Mamy efektowne ujęcia, generalnie operatorzy kamer i dźwiękowcy (szczególnie ci pierwsi) się spisali sprawnie wykorzystując kategorii "R".

Jeśli o aktorach mowa, to jestem po prostu zachwycony. Patrick Stewart niezwykle elokwentnie i gęsto rzucał bluzgami, robił to przy tym z niesamowitym wyczuciem. Przeklinał bardzo naturalnie i czuć było od tego autentyczne, nieudawane wkurwienie i bezsilność wobec wszystkiego (najbardziej wobec własnej słabości i starości). Jego inne "strony" były równie dobrze zagrane. Scena posiłku z wcześniej poznaną rodziną była wzruszająca i miała w sobie olbrzymie pokłady szczerego, domowego ciepła. Słowa profesora - "Właśnie tak żyją normalni ludzie" zrobiły swoje. Patrick Stewart sprawdził się również jako zrzędliwy staruszek, który przyjmował dziwne wyrazy twarzy, gdy ktoś go do czegoś nadmiernie przymuszał wbrew jego woli.

Dafne Keen jako Laura to dla mnie najmocniejszy punkt filmu. Uwielbiam kobiece aktorki. Szczególnie w takich filmach, gdy muszą pokazać swoją "dzikość" (czekam z niecierpliwością na żeńską wersją "Johna Wicka"!). X-23 nie dość, że ma zadatki na granie świetnej "zimnej suki" w przyszłości, to jeszcze potrafi czasem dość przerażająco krzyczeć. Jak tu się nie bać małego dziecka ze wzrokiem mordercy, które walczy jak dzikie zwierzę o przetrwanie? Scena, gdy jeden ze Złych mówi do niej, jakby ta była pieskiem, a następnie Laura krwawo wyżyna większość jego ludzi... Jedna z moich ulubionych fragmentów w tym filmie! W swoich spokojniejszych również popisała się małym talentem aktorskim. Scena w sklepie, gdzie zdobyła swoje gustowne okularki jej uważne obserwowanie reszty ludzi w trakcie rodzinnej kolacji. Chcę więcej filmów z jej udziałem!

Hugh Jackamn również dał popis, jeśli chodzi o rzucanie bluzgami. Podobnie jak odtwórca roli Charlesa Xaviera, słowo "fuck" brzmi w jego wykonaniu wyjątkowo soczyście i emocjonalnie. Zaś sceny walki i momenty, gdy żyły wyżynają mu na czole ze złości, to po prostu poezja! Gdy wbiega głośno krzycząc... Miazga. To były rzeczy, na które czekałem całymi latami! Furia “Wolverine’a”, który masakruje przeciwników niczym rzeźnik. Fajnie byłoby go zobaczyć w krótkim “cameo” w sequelach “Deadpoola”. Mam nadzieję, że aktor na dobre wyleczy się z raka, z którym walczy od paru lat (jeśli dobrze pamiętam, to z tego powodu dograł dźwięk w domowych warunkach do w/w fragmentu).

Nawet Zły z tą metalową rączką wypadł naprawdę nieźle, zauważalnie lepiej niż u konkurencji z "Marvela". Miał charakterek, nie irytował i było z nim kilka udanych scen (np. rozmowa z Loganem niemal na początku filmu lub momenty, gdy bawił się swoją sztuczną dłonią). Niestety to jedyny zły, który trzyma jakikolwiek poziom. Cała reszta po prostu była, odegrali swoje role i tyle.

Reasumując, naprawdę już od dłuższego czasu nie byłem zaskoczony poziomem jakiegokolwiek filmu, "Logan" był jak kubeł zimnej wody. Momentalnie wszedł do grona moich ulubionych, jak i tych uważanych przeze mnie za najlepsze. Poza kilkoma, krótkimi fragmentami, w których czułem leciutkie dłużyzny i nadmiarem dzieci w późniejszym wątku (łatwiej byłoby mi to przełknąć, gdyby było ich mniej). Kurde, ci którzy ich ścigali byli trochę fajtłapami. "Way Down We Go" autorstwa Kaleo już zawsze będzie mi się kojarzyć z najlepszymi scenami z tego obrazu. Solidne +8/10 ode mnie.