Recenzja “Sakamichi no Apollon”

"Sakamichi no Apollon" to jedna z moich ulubionych, relatywnie nowych (choć ma już 5 lat, jak ten czas leci... a niedługo będzie 6!) serii anime. Ma niezwykłe pokłady ciepła, pokazuje życie takim, jakim jest (z całym jego dobrodziejstwem inwentarza) nie jest infantylna, posiada moim zdaniem świetną ścieżkę dźwiękową (choć w moim mniemaniu tyćkę słabszą niż w "Nanie" lub"Becku"), fabułę, reżyserię, trudno jej cokolwiek zarzucić. To bardzo mądra i życiowa bajka, która opowiada przy okazji ciekawą i moim zdaniem wartą poznania historię.

Podobnie jak w w/w seriach, muzyka odgrywa tu istotną rolę. Ważną częścią "Kids on Slope" są relacje pomiędzy postaciami, które zostały bardzo subtelnie pokazane (autorka nie opisuje niektórych scen za pomocą tekstu, linii dialogowych, tylko pokazuje dialog za pomocą obrazu, emocji postaci, które są wyrażane poprzez grę na instrumencie) Odrazu widać w tym kobiecą rękę, rozmowy pomiędzy postaciami są również dość często przedstawione za pomocą piosenki i obrazów lecących w tle. Nieliczni mężczyźni umieją to narysować i przedstawić tak dobrze (Akira Toriyama w DB od pojawienia się Piccolo do końca sagi na Namek albo Togashi, autor “Hunter x Hunter”, szczególnie ten skurczybyk robi to dobrze). Kobiecym autorkom przychodzi to zdecydowanie łatwiej (czysto biologiczna różnica, faceci mają pewne obszary mózgu inaczej rozwinięte niż kobiety). Dzięki wspólnej grze, bohaterowie często dogadują się najlepiej, czuć wówczas pomiędzy nimi naturalną więź. Gdy po latach przesłuchuję soundtrack z serii, to przypomina mi się wiele fragmentów Apollona, kontekst poszczególnych "koncertów" (szczególnie ten finałowy wywiera na mnie szczególny wpływ, bardzo subtelny finał swoją drogą), a ten jest istotny. Pod tym względem ta seria to prawdziwe cudeńko. Reszta ścieżki dźwiękowej również prezentuje się tu naprawdę dobrze. Mamy tu liczne nawiązania nie tylko do wybranych utworów, ale również całej otoczki, kultury charakterystycznej dla jazzu. Bardzo dobrze to zostało przedstawione w tekście, do którego link znajdziecie na końcu. Nie chcę kopiować cudzej pracy, zresztą... Sam bym tego lepiej nie napisał, więc po co nieudolnie przepisywać?

Akcja zaczyna się latem 1966 roku. Japonia będąca pod amerykańską okupacją stara się odbudować po 2 WŚ (i warto wiedzieć, że nie byli specjalnie lepsi od Niemców, ba, momentami byli nawet jeszcze gorsi). Generalnie dość napięta sytuacja, dodatkowo z licznymi protestami studentów. Nie wiem, na ile anime dobrze oddaje tamte czasy (znam Japonię z tamtego okresu głównie filmów dokumentalnych, fabularnych, niektórych anime), ale wydaje mi się, że jeśli chodzi o przedstawienie realiów historycznych, to jest dość ok. Głównym bohaterem jest Kaoru Nishimi. Początkowo dość nieśmiały, niepewny siebie chłopiec, który pod wpływem przyjaciół (Ritsuko Mukae, Sentarou Kawabuchi), różnych doświadczeń życiowych i środowiska, zaczyna się stopniowo zmieniać. Kobiety mają tak rozwinięte mózgi (od strony odczytywania emocji), że potrafią często bardzo dobrze, wyjątkowo subtelnie przedstawić emocje (i podkreślać ich siłę) ludzi. Pokazać ich szczerą złość, smutek albo szczęście. Bardzo dobrze przełożył to z kart mangi na anime, reżyser Shinichirō Watanabe, który nie należy do moich ulubionych twórców (o czym kiedyś napiszę, bo w pewnych środowiskach jest to traktowane wręcz jako herezja) i generalnie średnio leży mi jego styl, tutaj poprowadził to naprawdę świetnie. A podobno był najbardziej ciśnięty za to anime przez swoich fanów, tak przynajmniej słyszałem od kolegów, którzy wiedzą więcej ode mnie w zakresie M&A.

Reszta bohaterów to kolejny mocny element serii. Każdy z nich przechodzi jakąś drogę. Przeżywają przygody, romanse, momenty zauroczenia, złości, które ich wzbogacają na przełomie lat. Autorka świetnie przedstawiła chemię pomiędzy nimi zarówno ich niekiedy napięte relacje, jak i te mile spędzone przez nich chwile. To jak zmieniają się na przestrzeni anime, wpływają na siebie nawzajem. Boleję, że trzeba naprawdę utalentowanego męskiego mangaki do przedstawienia tego tak dobrze. Można się zdziwić pod koniec anime, gdy zobaczy się niektórych bohaterów po latach.

"Sakamichi no Apollon" nie jest co prawda często zachwalanym przeze mnie tytułem, ale na MAL-u dostał u mnie 9/10. Myślę, że gdybym ponownie obejrzał ten serial, to ocena zapewne pozostałaby niezmieniona. To kawał solidnej, przemyślanej bajki. Nie mamy tu jakiś niedojrzałych lub niepoważnych wątków, to solidny "slice of life", który bardzo dobrze pokazuje życie, relacje między ludźmi, zachęca do bliższego zapoznania się z jazzem, poprzez prezentowanie ciekawych utworów. Warto obejrzeć, nie ma wiele odcinków, więc nie "stracicie" na to dużo czasu.

Tekst o muzyce w SnA >> https://kotaku.com/5923789/a-listeners-guide-to-the-music-of-kids-on-the-slope