Wrażenia na świeżo po zakończeniu "Wiedźmina"

Dobra, skończyłem serial. Recenzję wrzucę za kilka dni. Finał mnie nie rozwalił, podobnie jak 7 ep należał do tych mniej udanych. Niemniej, od 1 do 6 bawiłem się na co najmniej 7/10, 2 ostatnie odcinki oceniłbym trochę niżej lub naciągając na 7/10, co daje 6 dobrych/b. dobrych epków.

Mogło być lepiej, ale w swoich przewidywaniach obstawiałem, że będzie dużo gorzej. Serial nie wygląda tanio, niektóre stroje potworów są lekko gumowate, jak japońskie Godzille, ale zostały wykonane na tyle dobrze, że łączą się z tym magicznym światem.

Zmiany względem książki są, parę rzeczy brakuje i czuję, że wyrzucono je głównie ze względu na ograniczenie do 8 odcinków. Gdyby Netflix zrobił np. 10, czy 11 odcinków, rozbijając 2-3 większe wątki na 2 podwójne epizody, to historia tylko by na tym zyskała. Niemniej, zamiast tych historii dostaliśmy zdecydowanie rozbudowaną rolę Yennefer i Ciri, wobec czego miałem bardzo duże obawy. Sapkowski co prawda wyraźnie zarysował ich historię, ale to były tylko zarysy.

Gdyby wyrwać z całej sagi wszystkie te fragmenty (tj. tyczące się ich przeszłości, początku drogi) i zbić je w 1 tekst, to może byłoby 10 stron. Dla Ciri i Yenn. Mooże 15, jeśli zapomniałem o jakimś istotnym wydarzeniu z 3, czy 4 tomu. Z tego też powodu bałem się, że scenarzysci sknocą sprawę i dostaniemy coś, co nie pasuje do prozy Sapka. Rozczarowałem się na plus, bo choć może i wycięli troszkę za dużo, to tak na oko 80% treści dodanej przez Netflixa, pasuje do świata wykreowanego przez Sapka. Nie wiem, czy po prostu dobrze odrobili zadanie, czy jaki powód za tym stoi, ale dobrze oddali klimat sagi i perspektywę, z jakiej pisał Sapkowski. Ten świat jest bardzo podobny do naszego - nie jest ani zły ani dobry. Jest szary, z całym dobrodziejstwem inwentarza, jaki wymyślili ludzie przez tysiące lat naszej historii.

Poza tym dobrze uzupełnili system magii, który był nazbyt ogólny i zbyt mało szczegółowy. Fajnie, że wykorzystali do tego podobny sposób, który zastosowała Hiromu Arakawa w FMA (chodzi o zasadę równoważnej wymiany - żeby coś dostać, trzeba coś poświęcić). Tak, Sapek też tak nakreślił magię w swoim świecie, ale nie pokazywał tego zbyt często w praktyce i był oszczędniejszy od Netflixa w tym aspekcie.

Ten świat pasuje mi o wiele bardziej niż Sródziemie Tolkiena, czy kraina Martina. Jasne, świat Nilfgaaru, Temerii, Redanii i Kaedwen nie jest tak rozbudowany jak w/w, ale Netflix pięknie go ulepszył i pomimo paru drobnych ale (mocne cięcia w odcinku z Diabołem, złączenie 2 bitw o Sodden w jedną), większość zmian okazała się być słuszna i pasować do serialu. No bo jak to powiedział Sapkowski: "Story is the queen". Nie jest to ekranizacja książek, ale za to dobra adaptacja już jak najbardziej. Są ujęcia z gry, jest mnóstwo miłości do materiału książkowego (Sapek powinien się cieszyć, połechtali jego ego, jakby to zrobił harem Yennefer z jednego z odcinków :PP), brak cenzury.

Jak w kolejnym sezonie doszlifują scenariusz, zmienią zbroje Nilfgaardu, dadzą więcej odcinków i hajsu na epizod, to... będzie pięknie.

Moje oczekiwania zostały spełnione, dobre +8/10. Jak będę oglądał po raz drugi, to z dubbingiem.

Za błędy, powtórzenia etc. przepraszam, pisałem maksymalnie szczerze od serca.